TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Facebook na wojnie z polskimi mediami

Facebook zmienił sposób w jaki wyświetlają się posty publikowane przez media. Pojawia się tylko link, ale nie wyświetla się już zdjęcie i fragment artykułu. To sposób, w jaki Meta walczy z nowymi przepisami w kraju, które maja nakłonić ją do płacenia wydawcom treści. Skoro media takie prawo wywalczyły, to teraz będzie im trudniej publikować treści na Facebooku, a gigant uniknie płacenia. Jak wpłynie to na przekazy medialne?

Meta znalazła sposób, by utrudnić działanie polskim wydawcom i ochronić się przed ponoszeniem kosztów ich działań na Facebooku, Instagramie czy WhatsAppie.

Facebook poszedł na wojnę z polskimi mediami. Jesteśmy karani za zmiany w prawie autorskim, które nie podobają się Big Techowi –  napisał na Facebooku Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu i szef Rady Polskich Mediów.

Zmiany w prawie – zmiany na Facebooku

20 września weszły w życie zmiany w prawie autorskim. Nowelizacja implementuje do naszego prawa unijne dyrektywy o Jednolitym Rynku Cyfrowym (DSM) i SATCAB II.

Dzięki nim polscy wydawcy mogą negocjować z cyfrowymi koncernami wynagrodzenie za wykorzystywanie ich treści. Jednym z takich koncernów jest Meta. Zgodnie z nowymi przepisami jeśli negocjacje pomiędzy  wydawcom i koncernem nie przyniosą skutków, to po trzech miesiącach sprawa może trafić do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. To on jest wtedy organem odpowiedzialnym za określenie wysokość wynagrodzenia dla wydawców. Od jego decyzji można odwoływać się do sądu.

Meta znalazła sposób, by utrudnić wyświetlanie treści mediom i obniżyć tym samym ich atrakcyjność dla odbiorców. Nie wyświetla się już zdjęcie z artykułu i fragment treści, ale sam link. To sprawia, że koncern może uniknąć płacenia za zamieszczane na swoich social mediach treści.

Nowe rozwiązania prawne są szansa dla polskich mediów na stworzenie jakiejkolwiek płaszczyzny negocjacyjnej z Big Techami, wobec których były wcześniej bezradne. Chociaż publikowanie treści na Facebooku, Twitterze czy wyświetlanie ich w wyszukiwarce Google jest istotne i pomaga tradycyjnym mediom zdobywać odbiorców, ale koncerny na tym zarabiają, a zyskami nie chcą się dzielić.

Problemem jest też kwestia tego, że często odbiorcy nie klikają w linki, nie udają się na stronę, by przeczytać pełna treść, a zadowalają się skrótami. Z niedawnego badania firmy SparkToro w Europie i USA wynika, że ponad 60 proc. wszystkich wyszukiwań to tzw. Zero-Click Searches. Oznacza to brak kliknięć w jakikolwiek wyświetlony link. Bez kliknięcia w link nie ma zarobku dla tego, który treść stworzył, ale koncern zarabia i tak na reklamach, które wyświetlają się wraz z zestawem linków.

Meta wyjaśnia blokadę

Meta w oświadczeniu na swojej stronie stwierdza, że przyjęte w Polsce rozwiązania są niejasne. Dotyczy to art. 15. To w nim DSM wprowadza do prawa autorskiego nową kategorię prawa wyłącznego. Jest to prawo wydawcy prasowego do wyłącznej eksploatacji online jego publikacji prasowych przez platformy internetowe zdefiniowane jako „dostawcy usług społeczeństwa informacyjnego”.

Polska wdrożyła własną interpretację artykułu 15 w swoich lokalnych przepisach wchodzących w życie 20 września 2024 r. Jednak wdrożenie w Polsce nie jest zgodne z zakresem lub warunkami artykułu 15, co powoduje, że nie ma jasności co do stosowania nowych przepisów – twierdzi Meta.

Jednocześnie koncern informuje, że nowy sposób publikowania treści z polskich mediów jest środkiem tymczasowym. Czeka na „wytyczne dotyczące zakresu artykułu 15 przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w odniesieniu do podobnych przepisów wykonawczych we Włoszech”.

W międzyczasie utrudniając publikacje tekstów medialnych.

Problemy między mediami i Big Techaminie tylko w Polsce

Polska to nie jest pierwszy kraj, w którym pojawił się konflikt między mediami i BigTechami. Jeszcze przed pojawieniem się dyrektywy UE podobne przepisy wprowadziła Australia, a także Kanada.

Spór to walka o pieniądze. I to niemałe. Badacze z Columbia University oszacowali, że z reklam towarzyszącym wynikom wyszukiwania powiązanym z bieżącymi wiadomościami. Meta ma w każdym roku 4 mld dolarów. Google zarabia na tym jeszcze więcej, bo 21 mld dolarów.

Koncerny nie zgadzają się z wyliczeniami. Twierdzą, że newsy to tylko ułamek ich działalności. Jednak natychmiastowe zmiany, które wprowadziła Meta w sposobie wyświetlania treści pochodzących z mediów wskazuje, że cała sytuacja może wyglądać trochę inaczej.

– Decyzja Mety pokazuje, że treści prasowe mają dla nich konkretną wartość, ale mimo to nie chcą za ich udostępnienie płacić. Kwestionują polską implementację dyrektywy DSM, ale tym samym obchodzą regulację prawną, co może stanowić podstawę do podjęcia odpowiednich kroków prawnych ze strony wydawców – mówi Jacek Wojtaś, koordynator ds. europejskich Izby Wydawców Prasy.

Źródło: Tygodni Powszechny

Klaudia Wojciechowska
Klaudia Wojciechowska
Redaktorka ISPortal i ISProfessional. Dziennikarka telewizji lokalnego operatora telekomunikacyjnego Ret-Sat1. Absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim ze specjalizacją filmoznawstwo i nowe media.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze