Felix Krause, austriacki badacz oprogramowania ustalił, że TikTok śledzi swoich użytkowników, gdy ci przeglądają zewnętrzne strony internetowe. Cały proces odbywa się poprzed przeglądarkę wbudowaną w aplikację. TitTok zaprzecza, by kod JavaScript służył szpiegowaniu.
Wcześniej pojawiały się głosy o tym, że TikTok zaczyna być narzędziem do komunikacji marketingowej firm. Teraz badania austriackiego badacza oprogramowania i właściciela firmy Fastlane (części Google) – Felixa Krause’a potwierdzają nie do końca przejrzyste działania TikToka w tej kwestii.
Gdy użytkownicy TikToka wchodzą na stronę internetową poprzez link w aplikacji, wstawiany jest kod pozwalający monitorować ich aktywność. Dzięki temu firma może poznać wiele danych, nawet te dotyczące karty płatniczej czy dostępu do bankowości elektronicznej. Wstawianie modyfikacji do stron internetowych jest automatyczne i odbywa się poprzez przeglądarkę będącą częścią aplikacji.
– To jest świadomy wybór, którego dokonała firma. To nie dzieje się przez pomyłkę lub przypadkowo – wyjaśnia w swoim raporcie Krause.
„Forbes” zapytał o te doniesienia TikToka, a ten im zaprzeczył. Poinformował, że kod JavaScropt pochodzi od zestawu programistycznego zewnętrznej firmy lub zestawu narzędzi używanych do budowy lub utrzymania aplikacji (SDK).
– Podobnie jak inne platformy, używamy przeglądarki w aplikacji, aby zapewnić optymalne doświadczenie użytkownika, ale kod Javascript, o którym mowa, jest używany tylko do debugowania, rozwiązywania problemów i monitorowania wydajności tego doświadczenia – zaznaczyła Maureen Shanahan, rzeczniczka TikToka.
Jednak na pytania dotyczące powstawania SDK nie udzielono dalszych odpowiedzi.
Źródło: wirtualnemedia.pl