Globalna infrastruktura internetowa bywa krucha. Kolejne awarie podmorskich kabli odcięły miliony ludzi od sieci, a skutki były odczuwalne nie tylko lokalnie, ale także na trasach międzynarodowych. Choć w skali rocznej dochodzi do ponad stu przerw w działaniu kabli, większość z nich pozostaje niezauważona. Tym razem jednak było inaczej – skumulowane awarie na wybrzeżach Afryki i w rejonie Morza Czerwonego na początku 2024 r. ujawniły słabości światowego internetu, a uszkodzenia podmorskich kabli na Bałtyku pokazały, że zagrożenia nie dotyczą jedynie rejonów o słabiej rozwiniętej infrastrukturze.
Europa, mimo zaawansowanych technologii i wysokiego poziomu redundancji, również jest podatna na zakłócenia w globalnym przepływie danych. Takie wydarzenia uwidaczniają, jak wielką rolę odgrywa międzynarodowa współpraca w zakresie zabezpieczania kluczowej infrastruktury sieciowej i jak ważne jest wdrażanie nowych strategii ochrony przed sabotażem oraz nieprzewidzianymi katastrofami naturalnymi.
Delikatna sieć podmorskich połączeń
Podmorskie kable to prawdziwe arterie współczesnej globalnej sieci. Ponad 90 proc. międzynarodowego ruchu internetowego przepływa przez te cienkie przewody rozciągnięte na dnie oceanów. Mają łączną długość około 1,4 mln km. Oplatają Ziemię, leżąc na dnie mórz i oceanów. Są cyfrowym krwioobiegiem światowej gospodarki. Z jednej strony technologia ta pozwoliła na rewolucję w komunikacji, z drugiej – okazuje się, że jest podatna na awarie.
Wystarczy jedna poważna usterka, by całe kraje zostały na kilka godzin, a nawet dni, pozbawione dostępu do internetu. Gdy w 2022 roku erupcja wulkanu podwodnego na Tonga zerwała jedyny kabel łączący ten archipelag ze światem, lokalna społeczność przez tygodnie funkcjonowała w cyfrowym odosobnieniu.
Marzec i maj 2024 roku przyniosły kolejne testy dla internetowej infrastruktury Afryki. Wielokrotne awarie kabli podmorskich na wschodnim i zachodnim wybrzeżu kontynentu znacząco utrudniły dostęp do sieci w wielu krajach. Gdy w marcu najwięksi dostawcy usług internetowych w kilkudziesięciu krajach Afryki zgłosili masowo przerwy w dostępie do internetu, świat przypomniał sobie o tym, że na dnie oceanów znajduje się cyfrowy krwioobieg światowej gospodarki.
Ta awaria sprawiła, że padł ruch internetowy w Burkina Faso, Beninie, Ghanie, Sierra Leone i Liberii, a w wielu innych państwach – również w Azji – mocno zwolnił, a to oznaczało paraliż gospodarek i usług publicznych.
– To jedna z najpoważniejszych awarii, jakie kiedykolwiek widzieliśmy – powiedział Isik Mater, dyrektor ds. badań NetBlocks, organizacji monitorującej bezpieczeństwo sieci internetowej na świecie.
Tym razem jednak sytuacja wyglądała inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Dzięki wysiłkom lokalnych społeczności operatorów telekomunikacyjnych oraz rozwijanej przez lata współpracy, udało się skrócić czas trwania awarii i zminimalizować skutki przerw. Afrykańska społeczność operatorów sieciowych (NOGs) i fora peeringowe stały się kluczowym elementem tej nowej strategii odporności.
Rosnące zagrożenia dla infrastruktury internetowej
Podmorskie kable coraz częściej stają się celem incydentów, które mogą mieć poważne konsekwencje dla globalnej gospodarki. 17 i 18 listopada doszło do uszkodzenia dwóch podmorskich kabli telekomunikacyjnych – jednego łączącego Litwę ze Szwecją oraz drugiego łączącego Finlandię z Niemcami. Miejsca incydentów znajdowały się w szwedzkiej strefie ekonomicznej, na południowy wschód od wyspy Gotlandia oraz na południe od wyspy Olandia. Chiński kontenerowiec Yi Peng 3, który wypłynął z jednego z portów naftowych w Rosji, stał się obiektem śledztwa.
Według doniesień Wall Street Journal, śledczy przypuszczają, że kontenerowiec celowo przeciął przewody, ciągnąc kotwicę przez ponad 160 km. Śledztwo koncentruje się na tym, czy sabotaż zleciły rosyjskie służby. Takie wydarzenia rodzą pytania o bezpieczeństwo kluczowej infrastruktury i konieczność lepszej ochrony przed zagrożeniami geopolitycznymi.
Jednym z najważniejszych elementów ograniczających skutki awarii były punkty wymiany ruchu internetowego (IXP). W krajach, które zainwestowały w ich rozwój, lokalna łączność działała nawet wtedy, gdy dostęp do międzynarodowych usług był ograniczony. W Rwandzie, choć dostęp do chmurowych usług został zakłócony, statystyki tamtejszego IXP (RINEX) pokazały jedynie niewielki spadek ruchu. Oznacza to, że lokalna komunikacja i usługi hostowane w kraju mogły funkcjonować niemal bez przeszkód.
To właśnie IXPy i rozwój lokalnej infrastruktury CDN (Content Delivery Network) są kluczowe dla internetowej niezależności. Przykładem efektywnego modelu działania takiej infrastruktury jest EPIX, czyli punkt wymiany ruchu należący do Grupy MiŚOT, zrzeszającej małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych z Polski. Dzięki tego typu rozwiązaniom możliwe jest nie tylko zwiększenie efektywności wymiany danych, ale także poprawa odporności na awarie oraz optymalizacja kosztów dla lokalnych operatorów.
Lekcje na przyszłość
Awarie 2024 roku udowodniły, że bez redundancji nie można mówić o odporności internetu. Choć infrastruktura sieciowa Afryki rozwija się dynamicznie, nadal pozostaje wiele do zrobienia. W nadchodzących latach planowane jest uruchomienie przynajmniej czterech nowych kabli, które mają zwiększyć niezawodność połączeń. Równocześnie wzrastające inwestycje w centra danych oraz lokalne serwery treści mogą przyciągnąć globalnych gigantów technologicznych do budowy nowych punktów dostępu w regionie.
Jedno jest pewne – przyszłość na całym świecie zależy nie tylko od kabli, ale także od ludzi, którzy dbają o jego rozwój i bezpieczeństwo. Lokalne społeczności inżynierów, operatorzy sieci oraz inwestorzy muszą wspólnie działać, aby stworzyć ekosystem odporny na kolejne cyfrowe trzęsienia ziemi. Bo w świecie, w którym sieć jest nie tylko narzędziem, ale podstawą funkcjonowania społeczeństw, każdy kabel i każdy serwer ma znaczenie.