TECHNOLOGIA · CYBERBEZPIECZEŃSTWO · BIZNES

Szatańskie 5G. O dezinformacji w XXI wieku

Internet obiegł news, że parafia w Mrągowie odprawia msze w intencji „unicestwienie urządzeń i wież 5G”. Szybko powstały setki memów, a przedstawiciele z branży pukali się w czoło. Przyznaję, że również zareagowałem śmiechem. Po chwili jednak przyszła refleksja i pytania. Czemu w ogóle taka intencja się pojawiła? Czy boimy się nowych technologii?

Proboszcz ks. Robert Kaniowski z Mrągowa próbował wyjaśnić sytuację. Według niego zamawiający intencję chciałby przestrzec świat przed złymi treściami znajdującymi się w globalnej sieci. „Sam internet nie jest zły, ale jest w nim mnóstwo złych treści” – powiedział Kaniowski. Jego zdaniem nowoczesne technologie niosą ze sobą zagrożenia.

Niesławna już walka radnych Kraśnika z 5G czy mnożące się petycje, które mają na celu rugować wspomnianą technologię z przestrzeni publicznej, stały się w Polsce powszechne. Problem dostrzegły też poszczególne ministerstwa. W 2019 roku otrzymaliśmy „Białą Księgę”, która miała wyjaśniać niuanse 5G i zależność „pole elektromagnetyczne – człowiek”, ale szybko została zapomniana. Niedawno wypowiedział się również minister środowiska Jacek Ozdoba, aby uspokoić przestraszonych obywateli. „Promieniowanie 5G nie jest powodem do obaw” – powiedział polityk.

Skutkiem piętnowania 5G stało się ostrożne, a momentami także agresywne i paranoiczne, podejście ludzi do sieci nowej generacji. Powoli tworzymy konotację, że 5G = przejmowanie kontroli nad światem. Prowadzi to do wielu patologii społecznych, które skutkują m.in. atakami na maszty (czego byliśmy świadkami niespełna rok temu). Generuje to koszty dla operatorów i opóźnia rozwój infrastruktury. Powoduje, że technologię zaczyna otaczać „czarny PR”.

O ile jestem w stanie rozumieć te obawy z perspektywy religii, to zdumiewam się, gdy czytam o szkodliwym wpływie promieniowania PEM na zdrowie, o przejmowaniu procesów myślowych za pomocą 5G czy o globalnym spisku mającym wprowadzić „nowy porządek świata”. Obracamy się wtedy w środowisku teorii spiskowych.

W dobie swobodnego przepływu informacji weryfikacja otrzymanych danych nie powinna być czymś trudnym. Okazuje się, że krążących w sieci treści jest tak wiele, że fact-checking wszystkiego jest niemożliwy. Mamy zatem społeczne inicjatywy takie jak Bellingcat, czyli brytyjska witryna dziennikarstwa śledczego, która specjalizuje się w sprawdzaniu faktów i białym researchu.

Czy odpowiedzią na szerzącą się dezinformację jest wykształcenie się nowego zawodu? Osoby odpowiedzialnej za wiarygodny research, analizowanie faktów i weryfikację ich prawdziwości? A może powinien być to regulator — organ podobny do KRRiT — który miały za zadanie takie sprawdzanie? Myślę, że większy sukces odniosą właśnie wspomniani badacze, niż państwowy twór. To zbytnio zbliżałoby nas do dystopicznych „ministerstw prawdy”.

Najczęściej boimy się tego, czego nie znamy. Jest to wpisane w historię ludzkości. Solidna edukacja i praca u podstaw. To przed nami, jeśli chcemy zapewnić firmom możliwość swobodnego rozwijania rynku, w tym infrastruktury telekomunikacyjnej. Czeka nas spore wyzwania, gdyż trzeba oddemonizować 5G. Bardzo szybko — wręcz za szybko — daliśmy sobie wmówić, że ktoś chce nam zaszkodzić. Podając dalej informację, dbajmy o wiarygodne źródła i sprawdzone treści.

Łukasz Lamża w swoim reportażu „Światy równoległe. Czego uczą nas płaskoziemcy, homeopaci i różdżkarze” przygląda się zjawisku teorii spiskowych i próbuje znaleźć wytłumaczenie faktu, że ludzie — często wykształceni — ulegają dezinformacji. Zdaniem autora ogromną rolę odgrywa tu edukacja, ale przyczyn jest więcej. Ludzie stają się podejrzliwi w stosunku do mediów głównego nurtu i poszukują alternatywnych źródeł wiedzy. Wtedy wpadają w sidła grup interesu, które wykorzystują pewne zjawiska, takie jak pandemię i rzekomą szkodliwość szczepionek, do realizowania swoich celów.

Ironią jest, że coś, co brzmi, jak teoria spiskowa jest odpowiedzią na popularność teorii spiskowych. Ergo, chcemy wiedzieć, ale nie potrafimy weryfikować źródeł informacji. Tu widzę pole do realizacji projektów edukacyjnych, które powinny uczyć najmłodszych sprawdzania wiarygodności informacji. W przeciwnym wypadku wpadniemy w nieskończony wir półprawd, postprawd i nieufności do technologii.

Michał Koch
Michał Koch
Dziennikarz i researcher. Tworzy teksty o najnowszych technologiach, 5G, cyberbezpieczeństwie i polskiej branży telekomunikacyjnej.

przeczytaj najnowszy numer isporfessional

Najnowsze