Według Arthura Schopenhauera, gdy brakuje nam argumentów lub gdy widzimy, że przeciwnik ma mocniejsze, należy zaatakować go osobiście. Porzucamy wówczas prawdziwy przedmiot sporu i używamy słów obraźliwych wobec przeciwnika. Tak właśnie postrzegam wypowiedź ministra Krzysztofa Gawkowskiego dotyczącą ustawy o krajowym systemie bezpieczeństwa, cytuję: “Jeśli ktoś jest przeciwko KSC w wydaniu, które proponujemy, dopuszcza się cyfrowej zdrady stanu”. Szerzej odnosi się do tego także Michał Koch w tekście Cyfrowa zdrada stanu? Minister Gawkowski broni KSC, a do tematu z pewnością powrócimy, bo wielu małych i średnich przedsiębiorców telekomunikacyjnych uważa, że obciążenia, jakie zostaną na nich nałożone po wdrożeniu tych przepisów, są po prostu nadmierne, o czym już nieraz pisaliśmy.
Czym zaś różni się zwykła zdrada stanu od cyfrowej? Tym, że ta pierwsza jest zbrodnią opisaną w Kodeksie karnym, a druga nieodpowiedzialnie i na wyrost zbudowaną figurą retoryczną. Zalecamy melisę i kąpiel leśną.
Kolejną zmianą tonu w działaniach administracji jest wprowadzony zakaz fotografowania infrastruktury krytycznej, w tym także telekomunikacyjnej. Jak zauważa Klaudia Wojciechowska, w obecnym brzmieniu są to przepisy, których po prostu nie da się wyegzekwować. Oczywiście warto ocenić to samodzielnie i dać wyraz swojej opinii w grupie dr MiŚOT oraz na ISPForum.
W cieniu słów ministra i działań ustawodawcy, biznes zaś dalej robi swoje. Jedna ze spółek Grupy MiŚOT zmieniła właściciela, a że jest to bezpośrednio związane z trwającą budową centrum przetwarzania danych, warto zobaczyć, że projekty MDC zmieniły się już w budynki.
Przypominamy też, że zjazd MiŚOT już niebawem i że zapowiedział się na nim sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, Michał Gramatyka. Czy zamiecie pod dywan retorykę zwierzchnika? Rozprawi się ze zdrajcami? A może przystąpi do rokoszu?